Obudziłam się ze strasznym krzykiem. Byłam cała przepocona, a serce biło w zawrotnym tempie.
Pierwsze, co zrobiłam to spojrzałam gdzie jestem, a następnie na swój brzuch.
Był na swoim miejscu. Michał siedział obok mnie wpatrując się we mnie zdziwiony
wzrok.
- Nina, co się stało? – Od razu zerwał się na równe nogi siadając
obok mnie i głaszcząc po włosach.
- Miałam straszny sen. – Zaczęłam rozpaczliwie płakać.
- Opowiedz mi go.
- Śniło mi się, że zostawiłeś Monikę, że urodziłam, daliśmy
naszemu dziecku na imię Antoś, że Mariusz postanowił zawalczyć o prawa do Arka,
oddaliliśmy się od siebie przez to. Któregoś dnia zapytałeś czy do Ciebie
wrócę, ale wtedy zaniepokoiło mnie to, że Antoś zbyt długo się nie budzi na
jedzenie, podeszłam do niego, a on nie żył. – Wybuchłam histerycznym płaczem, a
Michał delikatnie całował mnie po włosach
- Słońce, spokojnie, to tylko zwykły sen. Jest wszystko dobrze.
Cieszyłam się w tej chwili, że Michał jest przy mnie. Dziękowałam
Bogu, że to był tylko straszny sen, że nasze dziecko nadal nie pojawiło się na
świecie, że żyje.
- Dziękuję ci, że jesteś przy mnie.
- Nie masz, za co mi dziękować. – Powiedział i czule pocałował
mnie w usta. Moje serce zabiło mocniej, a żołądek przyjemnie się skurczył. Było
to uczucie, którego od dawna nie czułam.
Brakowało mi tego uczucia, brakowało mi całego Michała, nigdy nie
chciałam się do tego przyznać nawet sama przed sobą, ale tak naprawdę bardzo za
nim tęskniłam. Gdy odsunęliśmy się id siebie zauważyłam stojącego w drzwiach
Mariusza z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam. Ja już pójdę i zostawię was samych - powiedział Michał i szybko wyszedł
- uśmiechasz się. - Powiedział Mariusz siadając obok mnie
- zawsze się uśmiecham
- ale nie tak. Teraz uśmiechasz się szczerze. To jest uśmiech szczęścia. Przez cały nasz związek nie uśmiechałaś się tak. Ale nie przejmuj się tym. Bardzo się cieszę, ze w końcu to zrobiłaś. Rozmawialiśmy cały czas, jak się okazało jednak ma zamiar walczyć o swojego syna i wie również, że do łatwych zadań to nie należy, ponieważ Paulina, gdy się o tym dowiedziała wyleciała z Arkiem do Wielkiej Brytanii. Postanowił zgłosić to na policję, ponieważ podchodzi to pod uprowadzenie. - Jeśli go kochasz to daj mu szansę. - Powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zostawił mnie sama z całym natłokiem moich myśli. Czy ja go w ogóle jeszcze kocham? Czy ja w ogóle chcę jeszcze z nim być? Czy chcę, żeby to on wychowywał nasze dziecko? Nie jestem do końca przekonana, czy w ogóle dorósł do roli ojca. Pewnie po pierwszej nocy spędzonej z dzieckiem w domu ponownie wyładowałby pomiędzy udami Moniki. Nie wiem. Coraz więcej pytań rodziło się w mojej głowie, ale tez coraz to mniej odpowiedzi.
- Pani Nino, niech pani położy się spać. Powinna pani odpoczywać, a nie zadręczać się myślami.
- łatwo pani mówić.
- Może chcę pani o tym z kimś porozmawiać?
- Bardzo chętnie. Doktor Kalicka usiadła obok mnie i uważnie słuchała każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa, dokładnie analizując.
- Z tego, co pani mówi to pomiędzy panią i panem Mariuszem wciąż jest przyjaźń. Niby żyjecie w związku, ale tak naprawdę, żadne z was nie chcę przekroczyć nadal żadnych granic przyjaźni. - Zaczęła chwilę dogłębnie się zastanawiać. - Ale na pani miejscu już bym wolała ich nie przekraczać tylko dać panu Michałowi szansę. Chociażby do porodu. Nie mówię, że ma pani od razu rzucać się w ramiona, ale chociaż sprawdzić czy zawalczy, czy będzie w stanie wychować wasze dziecko. To jest dla was wielką szansa na stworzenie dziecku prawdziwej kochającej się rodziny. Pani wciąż go kocha, on panią tez. Bardzo często spotykam go śpiącego w nocy na korytarzu przed pani salą. I ani myśli opuścić szpitalny korytarz. Czuwa tutaj nad panią jakby ktoś chciał panią skrzywdzić. Codziennie jest u nas w kantorku i pyta o stan właśnie pani, nie dziecka. Pani. Więc proszę sobie to na spokojnie przemyśleć. Przyjdę za godzinę zmierzyć pani ciśnienie.
Tak po prostu wyszła. Tak samo jak Mariusz. Tylko, że tym razem myśli było jeszcze więcej.
- Przepraszam. Ja już pójdę i zostawię was samych - powiedział Michał i szybko wyszedł
- uśmiechasz się. - Powiedział Mariusz siadając obok mnie
- zawsze się uśmiecham
- ale nie tak. Teraz uśmiechasz się szczerze. To jest uśmiech szczęścia. Przez cały nasz związek nie uśmiechałaś się tak. Ale nie przejmuj się tym. Bardzo się cieszę, ze w końcu to zrobiłaś. Rozmawialiśmy cały czas, jak się okazało jednak ma zamiar walczyć o swojego syna i wie również, że do łatwych zadań to nie należy, ponieważ Paulina, gdy się o tym dowiedziała wyleciała z Arkiem do Wielkiej Brytanii. Postanowił zgłosić to na policję, ponieważ podchodzi to pod uprowadzenie. - Jeśli go kochasz to daj mu szansę. - Powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zostawił mnie sama z całym natłokiem moich myśli. Czy ja go w ogóle jeszcze kocham? Czy ja w ogóle chcę jeszcze z nim być? Czy chcę, żeby to on wychowywał nasze dziecko? Nie jestem do końca przekonana, czy w ogóle dorósł do roli ojca. Pewnie po pierwszej nocy spędzonej z dzieckiem w domu ponownie wyładowałby pomiędzy udami Moniki. Nie wiem. Coraz więcej pytań rodziło się w mojej głowie, ale tez coraz to mniej odpowiedzi.
- Pani Nino, niech pani położy się spać. Powinna pani odpoczywać, a nie zadręczać się myślami.
- łatwo pani mówić.
- Może chcę pani o tym z kimś porozmawiać?
- Bardzo chętnie. Doktor Kalicka usiadła obok mnie i uważnie słuchała każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa, dokładnie analizując.
- Z tego, co pani mówi to pomiędzy panią i panem Mariuszem wciąż jest przyjaźń. Niby żyjecie w związku, ale tak naprawdę, żadne z was nie chcę przekroczyć nadal żadnych granic przyjaźni. - Zaczęła chwilę dogłębnie się zastanawiać. - Ale na pani miejscu już bym wolała ich nie przekraczać tylko dać panu Michałowi szansę. Chociażby do porodu. Nie mówię, że ma pani od razu rzucać się w ramiona, ale chociaż sprawdzić czy zawalczy, czy będzie w stanie wychować wasze dziecko. To jest dla was wielką szansa na stworzenie dziecku prawdziwej kochającej się rodziny. Pani wciąż go kocha, on panią tez. Bardzo często spotykam go śpiącego w nocy na korytarzu przed pani salą. I ani myśli opuścić szpitalny korytarz. Czuwa tutaj nad panią jakby ktoś chciał panią skrzywdzić. Codziennie jest u nas w kantorku i pyta o stan właśnie pani, nie dziecka. Pani. Więc proszę sobie to na spokojnie przemyśleć. Przyjdę za godzinę zmierzyć pani ciśnienie.
Tak po prostu wyszła. Tak samo jak Mariusz. Tylko, że tym razem myśli było jeszcze więcej.
Trochę późno wiem, ale nie miałam kiedy :(
Następny 14 komentarzy
Teraz to dopiero biedna ma namieszane, współczuję jej, ze w takiej sytuacji jakiej sie znalazła pod względem walki o dziecko musi podejmować tak trudne życiowe decyzje. W.
OdpowiedzUsuńHa...! Wiedziałam, że Jej się to śni... Ale i tak wolę żeby Nina była z Mario... Czekam na następny... :-) Ann... ;-)
OdpowiedzUsuńUff..dobrze ,że to był tylko sen.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Pozdrawiam Ola ;D
Na szczęście to tylko sen. Kocham tego bloga. Czekam do następnego. Pozdrawiam Paula :D
OdpowiedzUsuńNie mogę sie doczekać nastepnego :) asia
OdpowiedzUsuńUff, dobrze, ze to tylko sen. Mam nadzieję, ze da szanse Michałowi, a on w pełni ją wykorzysta i nie popełni żadnego głupstwa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście że było to tylko sen. Rozdział super :*
OdpowiedzUsuńO jak dobrze, że to był sen!
OdpowiedzUsuńwielki kamień spadł mi z serca :)
a ja dalej jestem zdania, że powinna być z Mariuszem :)
takie moje zdanie, ale w sumie zaakceptuję, jeśli będzie z Michałem - za bardzo kocham to opowiadanie, żeby się nie zgadzać z wyborem bohaterki :)
buziaki/ do tej pory byłam anonimem, ale decyduję się na Jo.
Jestem Jo.
do zobaczenia / Jo.
OOo a. juz się balam ze tamto było prawda. cudowny rozdział;) M.
OdpowiedzUsuńBOSKI!
OdpowiedzUsuńUff.. ale bosko to rozegralas :)
OdpowiedzUsuńJa jakos nadal jestem za Mario bo wiem ze jej nie skrzywdzi..
Do Michalala jako kobieta juz nie mam zaufania bo uwazam ze jak facet zdradzi raz to zrobi to i kolejny.. przykdzie pierwsza klotnia i polevi sie wyladowac pomiedzy nogi do Moniki
Mimo tego, że widać jak Nina kocha Michała uważam, że nie powinni być razem bo jest on strasznie chwiejna osobą, i rzeczywiście tak jak napisała osoba powyżej jeden kryzys i co znowu poleci do innej baby a przy dzieciach tych kryzysów może być dużo ( a bo mały płacze, a bo trzeba sie nim zająć, a bo w nocy nie da spać a ja muszę na trening, itp)
OdpowiedzUsuńDobrze że to tylko sen :-)
OdpowiedzUsuńuff ulga :) czekam na kolejny :) K.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :) Mariusza daj wiecej :) i niech ona bedzie z Wlazlym <3
OdpowiedzUsuńooooh!
OdpowiedzUsuńtak jak inne czytelniczki myślę, że powinna być z Mario :D bardziej mu ufam jakoś, i myślę, że Nina też powinna mu zaufać :D
bardzo na to liczę :D
Mario ma z nia byc! :))
OdpowiedzUsuńBedzie nowy w ten weekend?