czwartek, 20 listopada 2014

Pięćdziesiąt Jeden . ♥





Postanowiłem Ninie na razie nic nie mówić na temat jego zachowania, już ma wystarczająco dużo zmartwień na głowie, żebym jeszcze ja jej mówił, że coś nie tak jest z jej narzeczonym. Co prawda byłbym w siódmym niebie gdyby się rozstali, ale jeżeli jest z nim szczęśliwa, to nie będę stawał na tej drodze. Cieszę się z tego, że Nina i tak pozwala mi być wystarczająco bardzo blisko siebie.
Spojrzałem na zegarek minęły 4 godziny od czasu ich wyjścia, trochę się zmartwiłem, ale najwidoczniej amelia miała dobry pomysł biorąc ją, bo widocznie tego właśnie potrzebowała. Mogła zostawic małą w domu, żeby całkowicie odpocząć i fizycznie i psychicznie. Jedynie co teraz mi się nie podoba, to, to że Nina tak szybko postanowiła wrócić do pracy.
Przestraszył mnie głośny huk. Spojrzałem na schody i zauważyłem schodzącego po nich Mariusza z walizkom. Bez słowa wyszedł z mieszkania i odjechał. Zdziwiłem się bo przecież nie mamy żadnego wyjazdu, a z Nina chyba aż tak się nie pokłócił żeby od razu miał się wyprowadzić. Wzruszyłem bezradnie ramionami i poszedłem się na jeść po czym schwyciłem torbę i pojechałem na trening, na którym o dziwo nie było pana Wlazł ego.

Nina.

Spacerowałyśmy z Amelką po parku a następnie udałyśmy się do restauracji na jakiś obiad. Antosia na szczęście była bardzo grzeczna i tylko raz obudziła się na porę obiadowa i poszła dalej spać. Z przyjaciółka rozmawiałam o wszystkim. Brakowało mi tego ponieważ dawno nie miałyśmy okazji żeby sobie tak spokojnie porozmawiać o wszystkim i o niczym. Jak zawsze musiała mnie namawiać do moich decyzji tym razem stojąc po stronie Michała. Wiedziałam, ze jak chwile posiedzą razem to od razu każde zmieni zdanie na swój temat. Kolo godziny 17 dostałam wiadomość od Mariusza.
Potrzebuje czasu, wracam do swoich rodziców, jakbyś czegoś potrzebowała to zadzwoń, a od razu przyjadę. Mam nadzieje, że mnie zrozumiesz. Z góry dziękuje i przepraszam.”
- No przecież on jest śmieszny. – Rzuciłam do przyjaciółki
- Kto?
Podałam przyjaciółce telefon, a ta zaczęła się śmiać.
- Dopiero co wrócił od swojej ex żonki i nagle potrzebuje czasu? Podejrzewam, że ona wróciła razem z nim.
- a widziałaś ją na lotnisku?
- nie, ale mogła przylecieć wcześniej, albo później. – Złapałam się za głowę. – że ja się wcześniej nie domyśliłam. Przecież on cały czas w telefonie siedział, przez ostatni tydzień co był u niej nie odzywał się. Skurwiel! – wykrzyknęłam trochę za głośno ponieważ wszystkie oczy w restauracji skierowały się na moją osobę. – Dałam mu dach nad głową i wszystko, a on jeszcze kombinuje. Chodź przejdziemy się powoli w stronę hali może zdążymy na ich trening i porozmawiam z nim.
Jak postanowiłyśmy tak też zrobiłyśmy. Zjadłyśmy do końca swoje zamówienia i ruszyłyśmy w stronę hali. Udało nam się zdarzyć na sam początek. Weszłyśmy na halę i usiadłyśmy na trybunach. Michał od razu nas zauważył i szeroko się uśmiechnął. Spojrzał na trenera a ten kiwnął mu głową. Podbiegł szybko do nas, ucałował mnie w policzek i również uczynił to z Tosią, która chwilę wcześniej się obudziła. Wziął ją na ręce i szybko poszedł się pochwalić kolegą jaką śliczną ma córeczkę. Ten widok mnie trochę wzruszył. Mała jest jego oczkiem w głowie. Wszyscy się nią zachwycali wraz z trenerem. Na hale w tej chwili wszedł Anastasi.
- Witam pani Nino. – zagadał
- Witam trenera.   Co tutaj pana sprowadza w nasze skromne progi?
- Ty kochana i chłopcy. Przyjechałem sprawdzić w jakiej są kondycji, muszę powoli rozglądać się, żeby wiedzieć kogo słusznie wybrać na kadrę, a nie chcę popełnić błędów. A do ciebie to z tą samą propozycją co w zeszłym roku.
- Mnie? przecież mnie i tak bardzo długo nie było.
- Byłaś nie byłaś. Zrobiłaś więcej na odległość niż inni będąc cały czas z nimi. Jesteś naszym skarbem i chyba bym się powiesił gdyby ciebie u nas zabrakło.
Uśmiechnęłam się szeroko. Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Omówiliśmy szczegóły, które i tak zostaną do końca podpisane dopiero miesiąc przed rozpoczęciem kadry, ale lepiej wcześniej niż za późno. Michał podbiegł do niego z małą.
- Niech trener zobaczy jaka mi się śliczną córka urodziła.
Anastasi się zaśmiał i spojrzał na nią.
- Śliczna po mamusi, przecież nie po tobie, więc czego tu mi się szczerzysz. – spojrzał na niego i się zaśmiał. – Gratuluje Nino i cieszę się, że w końcu się udało. Rozumiem, że niedługo ślub?
Spuściłam głowę bo nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Tak, dokładnie. Oczywiście pan dostanie jako pierwszy zaproszenie. – uśmiechnął się Kubiak a selekcjoner podziękował po czym się pożegnał i poszedł do drugiego trenera. Spojrzałam na Michała, a on tylko się uśmiechnął i poszedł dalej trenować. Poczekałyśmy na niego i zawiózł nas do domu. Nakarmiłam małą, a w tym czasie on odgrzewał przygotowany przez siebie obiad.
- Teraz w piątek wyjeżdżamy na mecz do Łodzi. Chciałabyś z małą przyjechać?
- Pewnie. Wsiądziemy z Amelką w samochód i przyjedziemy.
- Zanim wyjadę, wezmę małą do siebie. Wyśpij się proszę. Spuść jedynie mleko to jej odgrzeje.
- Michał, nawet nie wiesz jaka jestem ci wdzięczna. Tak dużo dla mnie robisz.
- Nie zapominaj, że sama sobie dziecka nie zrobiłaś. Poza tym, zapomniałaś jak bardzo o nie walczyliśmy?
- Pewnie ta walka nas zniszczyła.
- Nie ważne już. – podszedł i zamknął mnie w swoim szczelnym uścisku. W tym czasie mała się przebudziła, ale Amelia nie kazała nam przerywać, więc poszła sama.  Oderwaliśmy się od siebie i przeszliśmy do dalszego jedzenia.
- Nie wiem, czy Cię to interesuje, ale Monika jest w ciąży.
- Znowu zostaniesz ojcem.
- Nie moje dziecko.
- Skąd ta pewność?
- Nie spałem z nią. Z resztą sama mi się wczoraj przyznała, że przez cały ten czas zazdrościła tobie szczęścia, ale sama przez ten czas żyła w związku. Zrobiła to specjalnie. – spuścił głowę. – a ja jak pies wykorzystałem okazję zostawiając cię samą.
- Było minęło. Już prawie o tym zapomniałam.
Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie. posiedzieliśmy trochę i poszliśmy.
- Michał, spać nie mogę.
Od razu przesunął się na bok i podniósł kołdrę do góry. Położyłam się obok niego wtulając się w jego tors. Od razu zasnęłam.
Kolejne dni mijały podobnie, opieka nad dzieckiem, praca. Michał wyjechał na mecz, my miałyśmy również się szykować, ale mała dostała zbyt wysoką gorączkę.
- Amelia, ta temperatura nie chce zejść.
- Próbowałaś wszystkich sposobów?
- Tak. Chodź pojedziemy do szpitala.
Szybko postanowiłyśmy tam pojechać. Temperatura stale wzrastała. Dowiozłyśmy ją na oddział ratunkowy. Lekarz od razu przeszedł do badań, a jego asystentka wypełniała dokumenty.
- Szybko na oddział. Trzeba podać antybiotyki.
- Co z nią.
- Przykro mi..
To co lekarz mi powiedział wbiło mnie w ziemie. Odruchowo wzięłam telefon w ręce i wykręciłam do Kubiaka. Miałam nadzieje, że ma telefon przy sobie. Na moje szczęście odebrał.
- Michał – krztusiłam się łzami. – Tosia.. 





To co ? Kolejny 15?



niedziela, 16 listopada 2014

Pięćdziesiąt . ♥




Przez cały tydzień mijał prawie cały czas tak samo. W tym czasie, gdy Michał był w domu opiekował się małą, a ja w tym czasie mogłam pracować. Michał wychodząc na trening usypiał małą i po cichu wychodząc z domu żegnał się ze mną buziakiem w policzek. Po długo wyczekiwanym tygodniu w końcu wrócił Mariusz. Zupełnie odmieniony.
- Tęskniłam skarbie! – Rzuciłam mu się w ramiona na lotnisku.
- To dobrze. – Odpowiedział sucho i ruszył ze swoją torbą do wyjścia
- Co się stało?
- Jestem zmęczony.
Skinęłam głową na znak, że go rozumiem i w ciszy doszliśmy do samochodu. Schował torbę do bagażnika i usiadł na miejscu pasażera. Po dojechaniu do domu od razu poszedł do sypialni spać. Zrobiłam obiad dla siebie i Michała, po czym nakarmiłam Antosie. Mariusz przez cały dzień chodził rozdrażniony. Wieczorem położył się spać i szybko zasnął pisząc coś po kryjomu w telefonie, ale postanowiłam nie rozdrapywać tematu, aby uniknąć kolejnej kłótni, która mogłaby obudzić śpiącą w łóżeczku obok małą dziewczynkę.
Koło godziny 3 mała postanowiła coś zjeść oznajmiając to głośnym płaczem. Mariusz wstał szybko ubrał się i wyszedł z domu odjeżdżając samochodem. Zaczęłam głośno płakać co chyba usłyszał Michał i bardzo szybko pojawił się w moim pokoju.
- Nina, daj mi ją. W lodówce jest jeszcze mleko, które niedawno odciągałaś, odgrzeje jej i jej dam, a ty się wyśpij. Już dawno jesteś tym wszystkim zmęczona.
- Dziękuję.
Po krótkim czasie znowu udało mi się zasnąć. Przed godziną 6 wrócił Mariusz, zalany w dechę. Nie reagowałam na jego słowne zaczepki udając, że śpię. W pewnym momencie poczułam jego rękę na swojej kobiecości.
- Mariusz idź spać!
- Michałowi potrafisz dać, a mi nie?
Zdecydowanie zabolało. Wstałam i od razu udałam się do sypialni Amelii. Położyłam się obok niej, na co ta od razu przytuliła mnie do siebie. Udało mi się pospać do 11, Michał razem z Amelią potrafili się zgodzić i razem zajmowali się małą, rozmawiając przy tym.
- Ciężka noc? – Zapytał Kubiak
- Zapytaj kolegi z drużyny – powiedziałam i w tej samej chwili zauważyłam sylwetkę skacowanego Wlazłego.
- Cześć wszystkim. – Powiedział cicho i szybko doszedł do szuflady z lekami w celu znalezienia aspiryny.
- Skończyła się – wymruczałam przy robieniu śniadania. Ten złapał się tylko za głowę.- Michał zawieziesz nas do przychodni? Mieliśmy wstawić się na badaniach kontrolnych
- Nie ma problemu
- Ja was zawiozę. Daj mi się tylko umyć.
- Mariusz ma rację. Niech on was zawiezie, spędźcie trochę ze sobą czasu bo dosyć długo się nie widzieliście.
Mariusz poszedł się umyć, a ja w tym czasie nakarmiłam dziewczynkę i ubrałam.
- Dalej jedziemy
Posłusznie ruszyłam za Mariuszem, a on złapał nosidełko z dzieckiem i ruszył w kierunku samochodu.
- Stało się coś?
- Nie
- To co ci jest?
- Nic
- Mariusz, widzę, że nie chcesz mi czegoś powiedzieć
- Kurwa mać Nina, daj mi spokój – wydarł się budząc przy tym dziecko. Spojrzał tylko na nią i pokręcił przecząco głową. Wzięłam małą na ręce i uspokoiłam po czym ponownie zasnęła. – Rozumiem, że gdy paulina przechodziła ten etap ciebie w domu nie było.
- nie.
Widziałam, ze nie ma ochoty na rozmowę więc postanowiłam się przestać odzywać. Siedząc na poczekalni Mariusz siedział cały czas w telefonie głupio się do niego szczerząc.
- Z Paulinką piszesz?
- Z Arkiem
Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam i siedziałam dalej. W końcu lekarz wyczytał moje nazwisko i weszłam do środka. Okazało się, że wszystko jest dobrze, mała prawidłowo przybiera na masie. Na następne badania mieliśmy się wstawić, gdy mała skończy miesiąc. Podziękowałam lekarzowi i pożegnałam się z nim po czym opuściłam gabinet. Powrotna droga minęła w całkowitej ciszy. Amelia zaproponowała spacer do parku więc z chęcią na to przystałam. Zapakowałam małą w wózek i pojechałyśmy, zostawiając chłopaków samych w domu.

Mariusz

Gdy dziewczyny wyszły od razu położyłem się spać. Przez to, że trening mamy dopiero po południu mogę pozwolić sobie na taki luksus. Ciągły płacz dziecka Niny nie dawał mi spać. W dodatku kac, po nocnym wyjeździe do klubu nie chciał mi dać spokoju. Po przebudzeniu się poszedłem się napić. Zastałem na dole leżącego na kanapie Michała oglądającego telewizje. Spojrzałem na niego z pogardą.
- Widzę, że ktoś się tutaj czuje jak u siebie w domu.
- Czuje się tak, bo u siebie jestem więc nie masz prawa mi nic zarzucać.
- Zobaczysz, że Nina wyrzuci cię stąd na zbity pysk razem z tym waszym dzieckiem.
- Nie byłbym tego takie pewny na twoim miejscu.
- Nina zrobi dla mnie wszystko.
- Pamiętaj, że jak skrzywdzisz Ninę, to cie zabiję. Ja już to zrobiłem i doskonale wiem jaki popełniłem błąd. Cierpiała przeze mnie jak cholera i do teraz winie się za to. Wiec człowieku, ciesz się tym, że masz przy sobie taki skarb.
- sumienie cię gryzie?
- od dawna.



Michał.

Dziewczyny wybrały się na spacer, a ja postanowiłem zrobić coś do jedzenia i położyć się i obejrzeć coś w telewizji. Mariusz naburmuszony poszedł spać, więc w domu była cisza. Po dokończeniu posiłku włożyłem wszystko do lodówki, gdy dziewczyny będą głodne, wystarczy, że podgrzeją sobie w mikrofalówce. Swoją porcję zabrałem do salonu. Zjadłem i położyłem się w celu dalszego oglądania filmu. Po godzinie zszedł Mariusz, szukał czegoś w kuchni. W pewnym momencie znowu mnie zaczepił.
- Widzę, że ktoś się tutaj czuje jak u siebie w domu.
- Czuje się tak, bo u siebie jestem więc nie masz prawa mi nic zarzucać.
- Zobaczysz, że Nina wyrzuci cię stąd na zbity pysk razem z tym waszym dzieckiem.
- Nie byłbym tego takie pewny na twoim miejscu.
- Nina zrobi dla mnie wszystko.
- Pamiętaj, że jak skrzywdzisz Ninę, to cie zabiję. Ja już to zrobiłem i doskonale wiem jaki popełniłem błąd. Cierpiała przeze mnie jak cholera i do teraz winie się za to. Wiec człowieku, ciesz się tym, że masz przy sobie taki skarb.
- sumienie cię gryzie?
- od dawna.
Wyszedł trzaskając drzwiami. Nina miała racje. Jest z nim ostatnio cos nie tak, bo nigdy nie widziałem go takiego agresywnego.


Kolejny 15 ?

środa, 12 listopada 2014

Czterdzieści Dziewięć . ♥




Ostatnie słowa rozmazywały mi się pod wpływem łez. Nie mogłem uwierzyć, w to, że ją tak bardzo skrzywdziłem. Byłem zwykłym skurwielem. Co ja gadam? Nadal jestem. Jak ja mogłem ją tak bardzo skrzywdzić? Opuściłem głowę i schowałem twarz w dłoniach dając upust łzą. Gdy w końcu opanowałem emocje zszedłem na dół z listem w ręce. Nina zdążyła się obudzić i spojrzała na mnie. Pokazałem jej tylko kopertę, ona chyba zrozumiała. Usiadłem naprzeciwko niej i spojrzałem na nią swoimi czerwonymi od płaczu oczami.
- Przepraszam cie. Nina skarbie, błagam cię wybacz mi. Zapomnijmy o wszystkim i dajmy sobie kolejną szanse. Ja naprawdę nie chciałem cię krzywdzić. Przerosło mnie to wszystko. Wiem, że nie powinienem do takiej sytuacji dopuścić. Człowiek uczy się na błędach.
- Michał. Ja na razie nie umiem wybrać. Przepraszam. Zaprowadzisz mnie do sypialni?
Bez niczego od razu pomogłem jej wstać i zaprowadziłem ją i położyłem na łóżku. Widziałem, że była już wykończona, a nogi nie wytrzymywały ciężaru. Muszę jakoś spiąć się w sobie i zrobić wszystko by Nina zgodziła się dać mi szanse i naprawić wszystkie swoje błędy. Podczas, gdy Nina zasnęła postanowiłem pojechać na szybkie zakupy. Mariusz jej w niczym nie pomoże, bo zachciało mu się odwiedzić syna. Ale w sumie i lepiej, może przez ten czas uda bardziej mi się do niej zbliżyć. Przykro mi na nią patrzeć, jest taka smutna, w dodatku wykończona przez tą ciąże, strasznie schudła, na twarzy zapadły się już jej oczodoły i widać jej kości policzkowe.
Nawet się nie zorientowałem a już byłem w sklepie, kupiłem wszystko, co potrzebne, i trochę różniejszych produktów, na które może mieć Nina apetyt, i te, które w diecie przepisał jej lekarz. Szybko zrobiłem to, co miałem i szybko ruszyłem do domu, bo niedługo do dziewczyny ma przyjść pielęgniarka podać jej kroplówkę i kilka zastrzyków.
- Słoneczko, wstań, przyszła pielęgniarka. – Powiedziałem jej cicho do uszka, na co ta od razu otwarła swoje zaspane oczka.

Nina

- Jeszcze dwie kroplóweczki i podejrzewam, że zakończymy serię. Myślę, że powinna pani teraz zrobić badania kontrolne ciąży. Ginekolog przepisze pani dodatkowe witaminy.
Przytknęłam jej, Michał stał obok mnie i trzymał mnie za rękę zaś drugą trzymał kroplówkę.
Panie Michale, jeszcze jedna wizyta i wygryzie mnie pan z mojego fachu. – Zaśmiała się do niego, ale on nawet nie zaszczycił jej krótkim uśmiechem. Wpatrywał się tymi ślicznymi, błękitnymi oczami we mnie. W moją osobę. Było w nich tyle miłości.
- Michał chcę spać. – Powiedziałam, gdy odłączał mi kroplówkę
- Śpij dobrze księżniczko – powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł.

Obudził mnie silny ból w podbrzuszu. Na dworze panował już całkowity mrok. Bóle z każdą chwilą zwiększały się na mocy. W gardle stanęła mi ogromna gula, ale jakimś cudem udało mi się zawołać Michała. Na moje szczęście usłyszał mnie, ponieważ natychmiast zjawił się w moim pokoju.
- Nina krwawisz! – Zawył wchodząc do pokoju. Szybko złapał mnie w ramiona i zaniósł do samochodu. Stwierdził, że po karetkę nie ma, co dzwonić, tu się liczy każda sekunda. Szybko ruszył w stronę szpitala, po czym po zatrzymaniu samochodu zaniósł mnie na izbę przyjęć. Od razu przeniesiono mnie na salę operacyjną. Kubiaka niestety nie chcieli ze mną wpuścić. Na znieczulenie było już za późno, nie zdążyłoby się przyjąć, a w tym czasie dziecko mogło zdążyć umrzeć. Ból był niesamowity, w międzyczasie któraś z pielęgniarek jednak postanowiła się zlitować i dała mi jakieś znieczulenie i morfinę przeciwbólową, co w sumie trochę pomogło. Dziecko zaczęto od razu reanimować, a ja nie wiedziałam, co się dzieje. Po krótkim czasie usłyszałam głośny płacz. Lekarz położył mi ją na sercu i maleństwo od razu się uspokoiło.
- Gratuluje, ma pani śliczną córeczkę.
Rozpłakałam się ze szczęścia i delikatnie się do niej przytuliłam. Mój cud w końcu jest z nami.

Michał


W nocy obudziło mnie wołanie Niny. Szybko pobiegłem do jej pokoju i zauważyłem, że leży skulona na łóżku w krwi. Bez słowa złapałem ją na ręce i biegiem ruszyłem w stronę samochodu. Po przyjeździe do szpitala zabrali ją na salę operacyjną. Nie wiedziałem, co się z nią dzieje. Każdy lekarz bądź pielęgniarka, którzy przechodzili po korytarzu musieli się męczyć z moimi pytaniami. Po jakimś czasie usłyszałem krzyki i hałasy. Zerwałem się na równe nogi i wbiegłem na sale, ale od razu mnie z niej wyrzucono. Nie zdążyłem nic zauważyć. Chodziłem pod salą w tę i z powrotem, myśląc nad tym, co tam może się dziać. Gdy usłyszałem płacz dziecka maleńka łza spłynęła po moim policzku. W tym momencie wyszła jakaś pielęgniarka z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Gratuluję panu, ma pan śliczną i dzielną córeczkę. – Uśmiechnęła się promiennie i właśnie chciała odchodzić, lecz jeszcze ją zatrzymałem
- a co z moją narzeczoną?
- Wszystko dobrze, dzielna z niej dziewczyna, prawie cały zabieg przeszła bez znieczulenia, bo trzeba było bardzo szybko ratować dziecko, niestety nie było czasu na to, aby znieczulenie zaczęło działać.
Złapałem się za głowę. Co ta biedna, krucha mała dziewczynka, moja dziewczynka musiała tam przechodzić? To wszystko moja wina. Mogłem bardziej uważać, mogłem jej nie zostawiać. Nie miałaby problemów z ciążą i byłoby wszystko dobrze. Czekałem, aż przewiozą je na sale i od razu tam poszedłem. Nina była taka spokojna, wykończona, ale miała szeroki uśmiech na twarzy. Przynieśli nasza córeczkę. Była strasznie podobna do mnie tylko oczka miała po mamusi.

Nina

Zostałam już przewieziona na salę, Michał wszedł od razu za mną. Mała przyjechała chwilę później po rutynowych badaniach. Siatkarz od razu zatopił w niej swoje oczka. Była cała jak tata, tylko oczka miała po mnie. Od razu Michał domyśliłby się, że dziecko jest jego. Nie ma w niej nic z Mariusza, w sumie nawet nie ma skąd.
- Antonina. – Powiedział Michał wyrywając mnie tym z zamyślenia.
- Antonina. – Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
Michał poszedł po kawę, a ja w tym czasie postanowiłam zadzwonić do Mariusza. Odebrał przy ostatnim sygnale lekko zadyszany.
- Halo? – Powiedział ostrym tonem
- Cześć słoneczko. Dzwonie ci powiedzieć, że maleństwo jest z nami na świecie. Jestem szczęśliwa. Tęsknie za tobą.
- będę za tydzień w Polsce. Na razie – powiedział, po czym się rozłączył. Nie rozumiałam jego zachowania. Jeszcze przed wyjazdem tyle obiecywał, obiecał, że kupimy dom, tylko po to żeby żyć z dala od Michała, ślub, kolejne dzieci.
- Przyszłam po dane dziecka.
- Antonina Masternak
- Nina.. – Zaczął Kubiak.
- Chcę żeby miała moje nazwisko
- Kubiak niech pani zapisze. – Zwrócił się do pielęgniarki – proszę cię nie rób mi tego.
- I co powiem, gdy znowu odejdziesz? Córeczko masz nazwisko tatusia, bo się deklarował swoją miłością, ale niestety nie była taka silna i odszedł? Zostawisz nas znowu, ja o tym doskonale wiem! Znowu przyjdzie i poświeci pizdą! Znowu zmiękną ci kolana i od nas odejdziesz. Nie ufam ci już.
- Nie mów tak. Wiem, że tak naprawdę nie myślisz.
- Właśnie tak myślę. Kocham Cię, ale uwierz mi, że jednocześnie cię nienawidzę!
- Nina nie rób mi tego. Błagam cię. Tak bardzo mi na Tobie zależy.

- Jestem w stanie wybaczyć ci zdradę, bo mi również na Tobie zależy. Powiem szczerze, że nie chciałabym cię stracić. Ale świadomość i ciche szepty mojej podświadomości w kółko podpowiadających mi o tym, że dotykałeś jej tak samo jak mnie chyba nie dam rady. 


Mam nadzieję, że się podoba. mam wizję na ciąg dalszy, ale jakoś nie wiem, co mam pisać aby wyszło tak jak chcę :) napewno nie będzie kolorowo. :)
Pytanie do was.
Kiedy kończymy ? :)
Kolejny po 15 ? 

niedziela, 9 listopada 2014

Czterdzieści Osiem . ♥




Siedziałam spakowana i gotowa do opuszczenia szpitala. Po dwóch tygodniach męki na szpitalnych łóżkach marzyłam tylko o swoim wygodnym łóżku i ciepłej, odprężającej kąpieli w wannie pełnej wody.
- Chodź zabieram cię do domu – słyszę wesoły głos Michała i po chwili czuję jego delikatne wargi na swoich skroniach. Uśmiecha się do ciebie szeroko i zabiera twoją torbę i pomaga ci wstać. Brzuch jest już trochę większy i boli strasznie kręgosłup. – Chodź ciężarówko
- Tylko nie ciężarówko, dobrze?
- Oj no droczę się tylko z Tobą. – Puszcza oczko. Bezpiecznie odprowadza mnie do samochodu i zamyka za mną drzwi. Całą drogę spogląda na mnie ukradkiem, uśmiechając się pod nosem. Pod domem pomaga mi wysiąść i dojść do domu. Sadza mnie na kanapie, a sam idzie napuścić wody do wanny i dolewa mojego ulubionego lawendowego płynu do kąpieli. Po wszystkim pomaga dość do łazienki, po czym kieruje się do wyjścia.
- Michał?
- Tak? – Cofa się i patrzy z zainteresowaniem.
- Pomóż mi się rozebrać.
Spojrzał na mnie niepewnie.
- Proszę.
Podszedł delikatnie do mnie i pomógł zdjąć ze mnie ciuchy. Oglądał z zainteresowaniem każdy skrawek mojego ciała.
- nie myślałem, że twoje ciało przez ten czas tak bardzo się zmieniło.
Powiedział, po czym przykląkł przed moim nagim ciałem i pocałował mój duży brzuch. Samotna łza gdzieś spłynęła po policzku. Podniósł się i pomógł mi wejść do wanny, po czym ponownie zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Zostań ze mną proszę.
Skinął głową, po czym wyszedł na chwilę i przyszedł z krzesełkiem, które postawił obok. Gładził dłonią moje włosy, co jakiś czas muskając palcem policzek.
- Dziękuje.
W odpowiedzi poczułam ponownie jego wargi na swoich skroniach.
Po dłuższym czasie, pomógł mi wyjść z wanny i ubrać się.
- Rozpakujesz moją torbę? Ja się trochę zdrzemnę?
- Dobrze.
Pomógł mi dojść do kanapy, przykrył kocem, po czym złapał moją torbę i poszedł na górę. Po długimi czasie zmorzył mnie sen.

Perspektywa Michała.
Nina poprosiła mnie, abym rozpakował jej torbę. Poszedłem, więc na górę, do jej pokoju. Skończyłem chować już jej wszystkie rzeczy, zostały tylko jej dokumenty, które chciałem schować do szafki nocnej, ale coś przykuło moją uwagę. Była to niebieska koperta z moim imieniem w prawym dolnym narożniku. Wiem, że nie powinienem, ale niestety moja ciekawość wzięła górę. Otwarłem ją i spojrzałem na teks.

Drogi Michale!!

Jestem tchórzem, wiem o tym doskonale, ale nie potrafię powiedzieć ci tego wprost. Nie winię cię za twój wybór. Wybrałeś ją przeze mnie. Odeszdłeś z mojej winy. Nie umiałam o Ciebie wystarczająco zadbać. Widocznie uznałeś, że znajdzie się taka, która da ci wszystko, to, czego ja nie potrafię, ale wiesz, co? Ona nie pozwoli ci na tak dużo. Będą momenty, że twoje marzenia uzna za śmieszne i każe ci się wziąć do lepszej roboty, że będą jej przeszkadzać twoje ciągłe rozjazdy, aż końcu odejdzie. Nie będzie umiała znosić ciebie ciągle niezadowolonego z powodu przegranego meczu, bądź innych dla ciebie ważnych powodów, ale z czasem ty również zaczniesz odtrącać ją od siebie winiąc, że nie możesz robić tego, co kochasz, że nie potrafi zaakceptować twojego wyboru. Może wtedy zrozumiesz, że nasze problemy były błahe, nigdy nie wyśmiałabym Twoich planów, a nawet pomogłabym ci w ich realizacji i wspierała na każdym kroku w dążeniu do celu. Proszę cię tylko, pamiętaj, że chcę tylko abyś był szczęśliwy. Jeżeli nie możesz być ze mną, to bądź z nią. Masz moje błogosławieństwo. Ale zapamiętaj, że każda dziewczyna, która Cię skrzywdzi jest moim wrogiem i zawsze znajdę sposób, aby się z nią spotkać, po to żeby policzyć się z nią, za każdą przykrość, łzę lub smutek z jej powodu. Chciałabym ci również powiedzieć, że mimo wszystko, co zrobiłeś i to, czego nie zrobiłeś, chcę abyś był obecny w życiu NASZEGO DZIECKA. Tak skarbie, dobrze przeczytałeś, NASZEGO DZIECKA.! Niestety nie zdążyłam ci tego w porę powiedzieć, ani sama w porę o tym nie wiedziałam. To moja wina, nie wiń się za to. Bądź szczęśliwy.

Będę kochać wiecznie.
Twoja Nina.



Trochę krótko, ale to tylko takie wprowadzenie w to co będzie w kolejnym. Teraz mam dwa dni wolne, więc jeśli się postaracie i do jutra znajdę tutaj ok 12 komentarzy pojawi się kolejny dłuższy. Trochę muszę namieszać bo nie byłabym sobą :)

środa, 5 listopada 2014

Czterdzieści Siedem . ♥



Obudziłam się ze strasznym krzykiem. Byłam cała przepocona, a serce biło w zawrotnym tempie. Pierwsze, co zrobiłam to spojrzałam gdzie jestem, a następnie na swój brzuch. Był na swoim miejscu. Michał siedział obok mnie wpatrując się we mnie zdziwiony wzrok.
- Nina, co się stało? – Od razu zerwał się na równe nogi siadając obok mnie i głaszcząc po włosach.
- Miałam straszny sen. – Zaczęłam rozpaczliwie płakać.
- Opowiedz mi go.
- Śniło mi się, że zostawiłeś Monikę, że urodziłam, daliśmy naszemu dziecku na imię Antoś, że Mariusz postanowił zawalczyć o prawa do Arka, oddaliliśmy się od siebie przez to. Któregoś dnia zapytałeś czy do Ciebie wrócę, ale wtedy zaniepokoiło mnie to, że Antoś zbyt długo się nie budzi na jedzenie, podeszłam do niego, a on nie żył. – Wybuchłam histerycznym płaczem, a Michał delikatnie całował mnie po włosach
- Słońce, spokojnie, to tylko zwykły sen. Jest wszystko dobrze.
Cieszyłam się w tej chwili, że Michał jest przy mnie. Dziękowałam Bogu, że to był tylko straszny sen, że nasze dziecko nadal nie pojawiło się na świecie, że żyje.
- Dziękuję ci, że jesteś przy mnie.

- Nie masz, za co mi dziękować. – Powiedział i czule pocałował mnie w usta. Moje serce zabiło mocniej, a żołądek przyjemnie się skurczył. Było to uczucie, którego od dawna nie czułam.

Brakowało mi tego uczucia, brakowało mi całego Michała, nigdy nie chciałam się do tego przyznać nawet sama przed sobą, ale tak naprawdę bardzo za nim tęskniłam. Gdy odsunęliśmy się id siebie zauważyłam stojącego w drzwiach Mariusza z uśmiechem na twarzy.
- Przepraszam. Ja już pójdę i zostawię was samych - powiedział Michał i szybko wyszedł
- uśmiechasz się. - Powiedział Mariusz siadając obok mnie
- zawsze się uśmiecham
- ale nie tak. Teraz uśmiechasz się szczerze. To jest uśmiech szczęścia. Przez cały nasz związek nie uśmiechałaś się tak. Ale nie przejmuj się tym. Bardzo się cieszę, ze w końcu to zrobiłaś. Rozmawialiśmy cały czas, jak się okazało jednak ma zamiar walczyć o swojego syna i wie również, że do łatwych zadań to nie należy, ponieważ Paulina, gdy się o tym dowiedziała wyleciała z Arkiem do Wielkiej Brytanii. Postanowił zgłosić to na policję, ponieważ podchodzi to pod uprowadzenie. - Jeśli go kochasz to daj mu szansę. - Powiedział, po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł. Zostawił mnie sama z całym natłokiem moich myśli. Czy ja go w ogóle jeszcze kocham? Czy ja w ogóle chcę jeszcze z nim być? Czy chcę, żeby to on wychowywał nasze dziecko? Nie jestem do końca przekonana, czy w ogóle dorósł do roli ojca. Pewnie po pierwszej nocy spędzonej z dzieckiem w domu ponownie wyładowałby pomiędzy udami Moniki. Nie wiem. Coraz więcej pytań rodziło się w mojej głowie, ale tez coraz to mniej odpowiedzi.
 - Pani Nino, niech pani położy się spać. Powinna pani odpoczywać, a nie zadręczać się myślami.
- łatwo pani mówić.
- Może chcę pani o tym z kimś porozmawiać?
- Bardzo chętnie. Doktor Kalicka usiadła obok mnie i uważnie słuchała każdego wypowiedzianego przeze mnie słowa, dokładnie analizując.
- Z tego, co pani mówi to pomiędzy panią i panem Mariuszem wciąż jest przyjaźń. Niby żyjecie w związku, ale tak naprawdę, żadne z was nie chcę przekroczyć nadal żadnych granic przyjaźni. - Zaczęła chwilę dogłębnie się zastanawiać. - Ale na pani miejscu już bym wolała ich nie przekraczać tylko dać panu Michałowi szansę. Chociażby do porodu. Nie mówię, że ma pani od razu rzucać się w ramiona, ale chociaż sprawdzić czy zawalczy, czy będzie w stanie wychować wasze dziecko. To jest dla was wielką szansa na stworzenie dziecku prawdziwej kochającej się rodziny. Pani wciąż go kocha, on panią tez. Bardzo często spotykam go śpiącego w nocy na korytarzu przed pani salą. I ani myśli opuścić szpitalny korytarz. Czuwa tutaj nad panią jakby ktoś chciał panią skrzywdzić. Codziennie jest u nas w kantorku i pyta o stan właśnie pani, nie dziecka. Pani. Więc proszę sobie to na spokojnie przemyśleć. Przyjdę za godzinę zmierzyć pani ciśnienie. 
Tak po prostu wyszła. Tak samo jak Mariusz. Tylko, że tym razem myśli było jeszcze więcej.


Trochę późno wiem, ale nie miałam kiedy :(
Następny 14 komentarzy