Postanowiłem Ninie na razie nic nie mówić
na temat jego zachowania, już ma wystarczająco dużo zmartwień na głowie, żebym
jeszcze ja jej mówił, że coś nie tak jest z jej narzeczonym. Co prawda byłbym w
siódmym niebie gdyby się rozstali, ale jeżeli jest z nim szczęśliwa, to nie
będę stawał na tej drodze. Cieszę się z tego, że Nina i tak pozwala mi być
wystarczająco bardzo blisko siebie.
Spojrzałem na zegarek minęły 4 godziny
od czasu ich wyjścia, trochę się zmartwiłem, ale najwidoczniej amelia miała
dobry pomysł biorąc ją, bo widocznie tego właśnie potrzebowała. Mogła zostawic małą
w domu, żeby całkowicie odpocząć i fizycznie i psychicznie. Jedynie co teraz mi
się nie podoba, to, to że Nina tak szybko postanowiła wrócić do pracy.
Przestraszył mnie głośny huk.
Spojrzałem na schody i zauważyłem schodzącego po nich Mariusza z walizkom. Bez słowa
wyszedł z mieszkania i odjechał. Zdziwiłem się bo przecież nie mamy żadnego
wyjazdu, a z Nina chyba aż tak się nie pokłócił żeby od razu miał się
wyprowadzić. Wzruszyłem bezradnie ramionami i poszedłem się na jeść po czym
schwyciłem torbę i pojechałem na trening, na którym o dziwo nie było pana Wlazł
ego.
Nina.
Spacerowałyśmy z Amelką po parku a następnie
udałyśmy się do restauracji na jakiś obiad. Antosia na szczęście była bardzo
grzeczna i tylko raz obudziła się na porę obiadowa i poszła dalej spać. Z przyjaciółka
rozmawiałam o wszystkim. Brakowało mi tego ponieważ dawno nie miałyśmy okazji
żeby sobie tak spokojnie porozmawiać o wszystkim i o niczym. Jak zawsze musiała
mnie namawiać do moich decyzji tym razem stojąc po stronie Michała. Wiedziałam,
ze jak chwile posiedzą razem to od razu każde zmieni zdanie na swój temat. Kolo
godziny 17 dostałam wiadomość od Mariusza.
„ Potrzebuje
czasu, wracam do swoich rodziców, jakbyś czegoś potrzebowała to zadzwoń, a od
razu przyjadę. Mam nadzieje, że mnie zrozumiesz. Z góry dziękuje i
przepraszam.”
- No przecież on jest śmieszny. – Rzuciłam
do przyjaciółki
- Kto?
Podałam przyjaciółce telefon, a ta
zaczęła się śmiać.
- Dopiero co wrócił od swojej ex żonki
i nagle potrzebuje czasu? Podejrzewam, że ona wróciła razem z nim.
- a widziałaś ją na lotnisku?
- nie, ale mogła przylecieć wcześniej,
albo później. – Złapałam się za głowę. – że ja się wcześniej nie domyśliłam.
Przecież on cały czas w telefonie siedział, przez ostatni tydzień co był u niej
nie odzywał się. Skurwiel! – wykrzyknęłam trochę za głośno ponieważ wszystkie
oczy w restauracji skierowały się na moją osobę. – Dałam mu dach nad głową i
wszystko, a on jeszcze kombinuje. Chodź przejdziemy się powoli w stronę hali
może zdążymy na ich trening i porozmawiam z nim.
Jak postanowiłyśmy tak też zrobiłyśmy.
Zjadłyśmy do końca swoje zamówienia i ruszyłyśmy w stronę hali. Udało nam się zdarzyć
na sam początek. Weszłyśmy na halę i usiadłyśmy na trybunach. Michał od razu
nas zauważył i szeroko się uśmiechnął. Spojrzał na trenera a ten kiwnął mu
głową. Podbiegł szybko do nas, ucałował mnie w policzek i również uczynił to z
Tosią, która chwilę wcześniej się obudziła. Wziął ją na ręce i szybko poszedł
się pochwalić kolegą jaką śliczną ma córeczkę. Ten widok mnie trochę wzruszył.
Mała jest jego oczkiem w głowie. Wszyscy się nią zachwycali wraz z trenerem. Na
hale w tej chwili wszedł Anastasi.
- Witam pani Nino. – zagadał
- Witam trenera. Co tutaj pana sprowadza w nasze skromne
progi?
- Ty kochana i chłopcy. Przyjechałem
sprawdzić w jakiej są kondycji, muszę powoli rozglądać się, żeby wiedzieć kogo
słusznie wybrać na kadrę, a nie chcę popełnić błędów. A do ciebie to z tą samą
propozycją co w zeszłym roku.
- Mnie? przecież mnie i tak bardzo
długo nie było.
- Byłaś nie byłaś. Zrobiłaś więcej na
odległość niż inni będąc cały czas z nimi. Jesteś naszym skarbem i chyba bym
się powiesił gdyby ciebie u nas zabrakło.
Uśmiechnęłam się szeroko. Kiwnęłam
głową na znak, że się zgadzam. Omówiliśmy szczegóły, które i tak zostaną do
końca podpisane dopiero miesiąc przed rozpoczęciem kadry, ale lepiej wcześniej
niż za późno. Michał podbiegł do niego z małą.
- Niech trener zobaczy jaka mi się śliczną
córka urodziła.
Anastasi się zaśmiał i spojrzał na
nią.
- Śliczna po mamusi, przecież nie po
tobie, więc czego tu mi się szczerzysz. – spojrzał na niego i się zaśmiał. –
Gratuluje Nino i cieszę się, że w końcu się udało. Rozumiem, że niedługo ślub?
Spuściłam głowę bo nie wiedziałam co
mam mu odpowiedzieć.
- Tak, dokładnie. Oczywiście pan
dostanie jako pierwszy zaproszenie. – uśmiechnął się Kubiak a selekcjoner
podziękował po czym się pożegnał i poszedł do drugiego trenera. Spojrzałam na
Michała, a on tylko się uśmiechnął i poszedł dalej trenować. Poczekałyśmy na
niego i zawiózł nas do domu. Nakarmiłam małą, a w tym czasie on odgrzewał
przygotowany przez siebie obiad.
- Teraz w piątek wyjeżdżamy na mecz do
Łodzi. Chciałabyś z małą przyjechać?
- Pewnie. Wsiądziemy z Amelką w
samochód i przyjedziemy.
- Zanim wyjadę, wezmę małą do siebie. Wyśpij
się proszę. Spuść jedynie mleko to jej odgrzeje.
- Michał, nawet nie wiesz jaka jestem
ci wdzięczna. Tak dużo dla mnie robisz.
- Nie zapominaj, że sama sobie dziecka
nie zrobiłaś. Poza tym, zapomniałaś jak bardzo o nie walczyliśmy?
- Pewnie ta walka nas zniszczyła.
- Nie ważne już. – podszedł i zamknął
mnie w swoim szczelnym uścisku. W tym czasie mała się przebudziła, ale Amelia
nie kazała nam przerywać, więc poszła sama.
Oderwaliśmy się od siebie i przeszliśmy do dalszego jedzenia.
- Nie wiem, czy Cię to interesuje, ale
Monika jest w ciąży.
- Znowu zostaniesz ojcem.
- Nie moje dziecko.
- Skąd ta pewność?
- Nie spałem z nią. Z resztą sama mi się
wczoraj przyznała, że przez cały ten czas zazdrościła tobie szczęścia, ale sama
przez ten czas żyła w związku. Zrobiła to specjalnie. – spuścił głowę. – a ja
jak pies wykorzystałem okazję zostawiając cię samą.
- Było minęło. Już prawie o tym
zapomniałam.
Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na
mnie. posiedzieliśmy trochę i poszliśmy.
- Michał, spać nie mogę.
Od razu przesunął się na bok i
podniósł kołdrę do góry. Położyłam się obok niego wtulając się w jego tors. Od razu
zasnęłam.
Kolejne dni mijały podobnie, opieka
nad dzieckiem, praca. Michał wyjechał na mecz, my miałyśmy również się
szykować, ale mała dostała zbyt wysoką gorączkę.
- Amelia, ta temperatura nie chce
zejść.
- Próbowałaś wszystkich sposobów?
- Tak. Chodź pojedziemy do szpitala.
Szybko postanowiłyśmy tam pojechać.
Temperatura stale wzrastała. Dowiozłyśmy ją na oddział ratunkowy. Lekarz od
razu przeszedł do badań, a jego asystentka wypełniała dokumenty.
- Szybko na oddział. Trzeba podać
antybiotyki.
- Co z nią.
- Przykro mi..
To co lekarz mi powiedział wbiło mnie
w ziemie. Odruchowo wzięłam telefon w ręce i wykręciłam do Kubiaka. Miałam nadzieje,
że ma telefon przy sobie. Na moje szczęście odebrał.
- Michał – krztusiłam się łzami. –
Tosia.. To co ? Kolejny 15?