Amelia o ciąży dowiedziała się dopiero miesiąc po mistrzostwach,
była zdziwiona, ale przy okazji wściekła na Michała. Wspierała mnie przez cały
ten czas. Przez kolejne miesiące starałam się unikać jakiegokolwiek kontaktu z
Michałem, ale niestety fakt, że mieszkaliśmy w jednym domu i to Monika zamieszkała razem z nim w niczym mi nie pomagało.
Wciąż na każdym kroku wchodziła mi w drogę i kończyło się na ostrej wymianie
zdań. Nie raz gdybym mogła zabiłabym sukę gołymi rękoma tylko Mariusz zdążył
mnie złapać w odpowiednim momencie. Michał oświadczył się Monice zaraz po tym
jak Mariusz oświadczył się mi. Do teraz nie wie że dziecko jest jego. Monika
wciąż nagaduje go na dziecko, ale Michał wciąż jej odmawia tłumacząc się, że
teraz jest odpowiedni moment aby jego kariera zawodowa jeszcze bardziej się
rozwinęła. Amelia wciąż go omijała, żeby tylko
nie powiedzieć mu wszystkiego co myśli na jego temat i przy okazji żeby nie
wygadać, że to on jest ojcem dziecka.
Stałam w kuchni i gotowałam obiad dla siebie i Mariusza,
głaszcząc się przy tym po brzuchu. Zostały już tylko niecałe 3 miesiące i owoc mojej
nieudanej miłości z Michałem przyjdzie na świat.
- Nie głaszcz się już tak po tym brzuchu. I tak wyglądasz
jak spasiona świnia. – Zaśmiała się Monika chodząca w samej bieliźnie po domu.
- Ubierz się nie jesteś u siebie żeby się tak panoszyć.
- jeszcze nie jestem. Michał ostatnio sam mi
zaproponował, że mnie tutaj zamelduje abym mogła tutaj już spokojnie mieszkać. Po za tym zazdrosna jesteś? Boisz się, że Mariusz zrezygnuje z twojego grubego cielska, gdy zobaczy mnie, taką zgrabną? seksowną ?
- Chuja, chyba go skóra na jajach ciśnie. Dom jest zapisany na
mnie i bez mojej zgody Ciebie tutaj nie zamelduje. A Mariusz czuje do twojej osoby obrzydzenie. - uśmiechnęłam się złośliwie
- Zazdrościsz nam miłości. Przyznaj się. Zazdrościsz, że
ty nie jesteś na moim miejscu.
Zabolało. I to bardzo. Wiedziała jak mnie podejść.
- Posłuchaj mnie szmato. – Stanęłam naprzeciwko niej z
nożem skierowanym w jej stronę – powiedz jeszcze słowo, a uzdrowiona będzie
dusza twoja, ale jak ci przypierdole to od razu znajdziesz kurwa drogę prosto
do bramy i w podskokach będziesz do niej biegła żeby być tylko z dala od tego
domu!
- Uważaj dziecino, bo sobie krzywdę zrobisz, jeszcze
Mariuszowi się też ciebie odechce i wtedy będziesz płakać.
- Powiem ci, że mało wiesz o swoim „ narzeczonym „ –
mówiąc narzeczonym wzięłam te słowo w tak zwanego króliczka – jeszcze niedawno
prosił mnie, abym zmieniła zdanie i do niego wróciła.
Oburzyła się i wyszła. Poczułam silny ból w okolicach
podbrzusza i zgięłam się aż w pół
- Proszę skarbie jeszcze trochę, nie rób mi tego. Błagam.
– Prosiłam przez łzy, w idealnym momencie do domu wbiegł Mariusz i szybko do
mnie podbiegł, po czym szybko zawiózł mnie do szpitala.
Perspektywa Mariusza
- Doktorze, co z nią? - zapytałem przerażony
- Dzięki pana nagłej pomocy udało nam się uratować
dziecko. Pani Nina z powodu zbyt dużego stresu prawie, co nie poroniła ciąży.
Na chwilę obecną stan dziecka jest już stabilny. Kolejne godziny będą
decydujące. Na razie daliśmy zastrzyk na podtrzymanie ciąży, jeśli wystąpią
komplikacje podejmiemy decyzję o cesarskim cięciu. Będziemy robić wszystko, co
będzie w naszej mocy. Może pan do niej wejść.
- Dziękuję bardzo.
Podszedłem pod drzwi i przez szklane okienko w nich
spojrzałem na Ninę zalaną łzami i głaszcząca brzuch. Zagotowało się już we
mnie. Po cichu wszedłem do Sali i usiadłem obok.
- Jak się czujesz? To przez Monikę prawda? – Nie
odpowiedziała tylko pokiwała głową na znak, że mam rację. Rozwścieczony wybiegłem
z Sali i ruszyłem w stronę domu. Nie interesowało mnie w tej chwili nic, cisnąłem w podłoge ile fabryka dała. W zakręt pod domem wjechałem z obrotem. Wbiegłem do domu jak poparzony, akurat Michał
z Moniką igraszkował w salonie. Miałem to gdzieś, że są nadzy..
- Ty się tu kurwa gździsz z tą ździrą, a Nina walczy
kurwa w szpitalu o życie twojego dziecka, bo przez tą dziwkę tutaj o mało, co
go kurwa nie straciła! – Krzyczałem jak najęty, Monika narzekała cały czas, że
jestem swinią i w ogóle i chowała się pod kocem. Michał słysząc, że to jego
dziecko z całej siły zrzucił z siebie Monikę i zaczął się ubierać nie reagując
na krzyki swojej partnerki.
- Tak kurwa ! Dobrze słyszałeś! Twojego dziecka !
Perspektywa Michała.
Przyszedłem po treningu i w kuchni zastałem ładnie
uszykowany stół i zastałem tam pyszny obiad. Monika była uradowana i szybko
zapraszała mnie do stołu. Po obiedzie zachciało się jej małego, co nie, co więc
wybraliśmy kanapę, ponieważ zapewniała mnie, że Nina z Mariuszem tak szybko nie
wrócą. Mimo, że byłem zmęczony na odczepne postanowiłem się zgodzić. Właśnie Monika siedziała na mnie, gdy do domu wbiegł rozwścieczony Mariusz i zaczął obrażać Monikę, po czym powiedział, że Nina walczy o moje
dziecko w szpitalu. Jak moje dziecko? Przecież mówiła, że to dziecko Mariusza,
nie moje. Szybko podniosłem się
zrzucając Monikę na podłogę i szybko zacząłem się ubierać. Nie słuchałem nawet tego,
co mówi ona do mnie tylko szybko biegłem w stronę drzwi. Mariusz zaproponował,
że pojedzie tam razem ze mną. Całą drogę myślałem o tym, że przez tą cholerną
wywłokę mogłem stracić moje dziecko. Dziecko, które nosiła w sobie kobieta
mojego życia. Kobieta, którą mimo wszystko cały czas kocham. Pod salą Mariusz mnie poprosił, żebym po dwóch minutach wszedł do
środka. Posłuchałem go i z zegarkiem w ręku siedziałem pod drzwiami.
Perspektywa Niny.
Mariusz wrócił, ale jakoś dziwny. Spojrzałam na niego a
on na mnie. Chciałam się właśnie odezwać, ale on zdążył mnie wyprzedzić.
- wiem, że nigdy mi tego nie wybaczysz, ale nie pozwolę
żeby ta wywłoka niszczyła wam życie. Kocham Cię Nina, ale wiem, że ty wciąż
kochasz Michała i nie będziesz w stanie pokochać mnie.
- Mariusz, przestań.
- Nie przerywaj mi mam dwie minuty. Chcę żebyś była
szczęśliwa i nie chcę, stać na jego drodze oraz patrzeć jak sama go od siebie
odpychasz. Dziecko zasługuje na szczęśliwą rodzinę, a nie na to, aby ktoś był z
kimś z powodu potrzeby bycia z kimś. Powiedziałem Michałowi, że to jego
dziecko.- Równo z ostatnim zdaniem otwarły się drzwi, a w nich stanął Michał.
- Mariusz nie miałeś prawa.!
- Właśnie, że miał prawo. Dlaczego od razu nie
powiedziałaś mi o tym, że jesteś ze mną w ciąży, że w końcu spodziewasz się
naszego dziecka? Nina.. – Ukląkł przy
moim łóżku ze łzami w oczach – Kocham cię cały czas jak wariat. Monika za
bardzo mi nagadała i głupi uwierzyłem w to, że z Tobą nie mam szans na
szczęśliwą rodzinę. Szantażowała mnie cały czas, że jeśli od niej odejdę
zniszczy Tobie życie. Robiłem to dla Ciebie.
- Co ten skurwiały frajer tu robi? – Zapytała Amelia, a
Mariusz wyszedł razem z nią na korytarz.
- Proszę cię. Wybacz mi i zapomnij o tym co było.
- Mam ci wybaczyć i zapomnieć o tym co mi zrobiłeś?
Wybacz, ale nie jestem Jezusem, ani nie mam Alzhaimera. To jest moje dziecko, a
ty trzymaj się ode mnie i od niego z daleka!
Kolejny = 13 komentarzy