Na moje szczęście chłopacy nie mogli za mną pójść. Mimo, że
mieli luźny trening to i tak musieli omówić strategie gry na walkę z Argentyną,
z którą mamy dzisiaj stoczyć. Bardzo bolały mnie słowa Moniki oraz to, że
Michał wyżalił się jej na temat naszych intymnych problemów. Zgonił wszystko na
mnie, a może to właśnie w nim jest coś nie tak? Może powinien się po prostu
przebadać, a nie czekać na decyzję o tym od lekarzy, po tym, gdy mi już nic nie
pomoże? Gdy psychika mi siądzie zadręczaniem siebie o to, że to wszystko przeze
mnie? Jestem już całkowicie wymęczona tymi całymi staraniami o to wszystko, a
Michał nawet mnie nie wspiera. Codziennie, co ileś godzin muszę brać leki,
które aby dobrze działały muszę brać o stałej godzinie i ani 10 minut później.
Nienawidzę siebie za to, że jestem do niczego, że nawet nie potrafię spełnić
kobiecego obowiązku oraz marzeń. Na mecz nie poszłam. Nawet nie wiem, jaki jest
wynik i szczerze mówiąc nie interesuje mnie to. Straciłam ochotę na wszystko.
Mam po prostu ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy z niej nie wychodzić.
Oszukać przeznaczenie i ominąć wszystko to, co złe na mnie czeka. Już od
dziecka złe fatum uczepiło się mnie jak rzep psiego ogona i do teraz puścić nie
chce.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.
Zapewne Michał. Nie odbieram. Niech sobie wszystko przemyśli. Ale.. Znowu!
Kolejny raz ktoś natrętnie się do mnie dobija. Niechętnie podnoszę się z łóżka
i podchodzę do dzwoniącego ustrojstwa w celu sprawdzenia, kto zakłóca mój
spokój. Nieznany mi numer.
- Halo? – Pytam niepewnie
- Dzień dobry. Z tej strony Komisarz Marcin Frach z Komendy
Głównej w Rzeszowie. Czy rozmawiam może z panią Niną Masternak? – Usłyszałam po
drugiej stronie, a serce stanęło mi w gardle.
- Tak, przy telefonie. Słucham, o co chodzi? Stało się coś? Coś
nie tak?
- Właśnie znajduję się pod pani domem, ale niestety nie
zastałem pani w domu i pocałowałem klamkę – zaśmiał się – Sąsiadka jedynie
poinformowała mnie o tym, że pani wyjechała i podała mi numer w celu
skontaktowania się z panią.
- W obecnej chwili znajduję się we Wrocławiu w celach
służbowych i następnie kieruję się na łódź i w inne miasta wraz z Reprezentacją
Polskich Siatkarzy. Prawdopodobnie będę w domu w połowie października, ale to
nie jest nic pewne.
- W takim razie proszę o skontaktowanie się ze mną po
powrocie do domu pod tym właśnie numerem. Miłego pobytu życzę i jak najwięcej
wygranych. Trzymam za was kciuki.
- Dziękuję bardzo, miło mi z tego powodu, oraz dziękuję za
telefon. Miłego dnia życzę. Dowidzenia.
Odłożyłam telefon na szafkę i zaczęłam myśleć, dlaczego
policjant do mnie dzwonił. Nic się chyba nie stało, bo raczej by mnie o tym od
razu poinformował. Postanowiłam nie zawracać sobie tym wszystkim głowy.
Schwyciłam swoją piżamę i poszłam pod prysznic. Gorąca woda parzyła moją
delikatną skórę, ale przy okazji leczyła skaleczone serce. Po dłuższym czasie,
wywoływała przyjemny dreszcz. Po wyjściu zmyłam do końca makijaż, który przez
łzy i prysznic zdążył się prawie cały wymyć zostawiając ślady po sobie. Ubrałam
się w piżamę, mimo, że chyba była dopiero godzina 18. Nie wiem, która była
godzina i w sumie nie interesowało mnie to. Położyłam się od razu do łóżka. W
nocy obudził mnie trzask drzwiami. Podniosłam się przerażona i spojrzałam na
zalanego w trupa Michała. Wstałam, pomogłam mu się położyć do łóżka i poszłam
spać dalej. Nadal nie wybaczyłam mu tego, że każdemu opowiada o tym, że nie
mogę zajść w ciąże. A zwłaszcza jej. Tej, która to specjalnie wykorzystuje by
jeszcze bardziej dobić mnie do dna. Nie dam jej tej satysfakcji i nie pozwolę
się jej zbliżyć do Michała.
Rano obudził mnie jęk Miśka. Niech się męczy. Nikt mu nie
kazał pić. Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i
zeszłam na dół do restauracji. Byli tam prawie wszyscy. Nie było tylko Kubiaka.
Usiadłam z nimi przy stoliku z jajecznicą i spojrzałam na nich.
- Żaden z was kaca nie ma?
- A co? Kubiaka męczy kac moralny? – Zapytał roześmiany Zibi
-, Co? Kto w ogóle wie ile on wypił? – Spojrzałam na nich.
Każdy pobladł.
- To ja już muszę iść. – Powiedział Igła i szybko podniósł
się
- Ja też. – W tym tempie prawie cała reprezentacja uciekła.
Został tylko Zibi
- Nie powiedział ci, prawda?
-, O czym?
- Po meczu szybko wleciał cały w skowronkach do szatni,
szybko się przebrał i wybiegł jak poparzony z szatni. Wszyscy myśleli, że się
pogodziliście. Wyszliśmy zaraz po nim i zobaczyliśmy jak odchodzi razem z
Moniką. – Ostatnie słowa wypowiedział prawie niesłyszalnie
- Z Moniką? – Wyszeptałam z łzami w oczach
- Nie chciałem, żebyś się ode mnie dowiedziała. Ale
niestety, na nikogo innego nie możesz tutaj liczyć. – Wstał, po czym podszedł i
przytulił mnie do siebie. – Nie płacz, proszę.
Wszedł Kubiak na stołówkę. Bartman od razu wstał i wyszedł
posyłając przyjacielowi wrogie spojrzenie. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować,
ale ja zostawiłam nietkniętą zawartość śniadania i wyszłam wymijając go
szerokim łukiem.
No to co? 10 komentarzy - następny ?
Zajebisty :*
OdpowiedzUsuńNajlepszy :D
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńExtra :D
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem co wydarzyło się z Moniką,ale jak on ją zdradził to zabiję.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam :*
CUDO!!
OdpowiedzUsuńco za świnia, a chłopaki nie lepsi no ale męska solidarność ponad wszystko W.
OdpowiedzUsuńsuper, czekam na natepny
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nastepnego... Brakuje mi tylko trochę postaci Przemka... Nawet nie wiem czemu... ;-) Ann... ;-)
OdpowiedzUsuńNie no po prostu masakra jakaś, co on odpierdziela, czyżby biedna źle trafiła? Ola
OdpowiedzUsuńAle dupek z Michała! ://
OdpowiedzUsuńCiekawe czym się będzie tłumaczył...
Cześć. Czytam Twoje opowiadanie od początku, ale komentuję dopiero teraz, ponieważ tak mnie wciągnęło, ze nie miałam juz czasu pisac pod każdym rozdziałem,że jest świetny. Bardzo mi się podoba Twój blog, ta historia i ogólnie styl pisania. :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Michal nie zrobił żadnego głupstwa i jej nie skrzywdził. Oby sie pogodzili.
Pod następnymi epizodami postaram się zostawić chociaż króciótki komentarz, jeśli tylko pozwoli mi na to czas. Ale wiedz, że napewno będę tu zaglądać częściej.
Pozdrawiam i życzę weny. Gośka ^^