niedziela, 23 marca 2014

Dwanaście. ♥


Wyjechaliśmy z miasta i jechaliśmy przez wsie i różne inne drogi, aż w końcu wjechaliśmy w las. Siedziałam cicho, już było mi wszystko obojętne, co dalej się ze mną stanie. Krew przestała lecieć, tabletki przeciwbólowe działały i na chwilę przestało wszystko boleć. Michał, co jakiś czas zerkał nerwowo w tył, chyba obserwował czy nikt czasem za nami nie jedzie. Przez cała drogę nie spojrzał na mnie ani razu. W końcu podjechaliśmy pod domek z bel drewnianych. Rozejrzałam się w koło, było pusto, cicho. Jeśli ktoś tutaj mieszka jest naprawdę w raju. Gdy samochód stanął kierowca spojrzał w końcu na mnie, po czym złapał za rękę i delikatnie się uśmiechnął.
- Chodź tutaj będziesz bezpieczna. Później przyjedzie twój brat. – Powiedział i spojrzał na mnie z troską – Przepraszam, że nie było mnie przy Tobie – dodał, po czym spuścił głowę w dół
- Nie zawalaj sobie teraz tym głowy. – Odpowiedziałam sucho i wyszłam z auta, po czym kierowca zrobił dokładnie to samo. Weszliśmy do domku było nowocześnie urządzone, mimo, że z zewnątrz wygląda na opuszczone. Rozejrzałam się w koło i spojrzałam na towarzysza.
- Łazienka tutaj jest chciałabym pójść się umyć. – Spojrzałam na niego
- Tak, na górze drugie drzwi po lewej, zaś pierwsze to twój pokój.  – Odpowiedział patrząc na mnie – chcesz coś? Do jedzenia, picia? Boli cię coś? – Spojrzał na mnie z zaciekawieniem
- Odrobinę spokoju jakbym mogła prosić – odpowiedziałam i od razu udałam się do łazienki, w której stała duża wanna. Nalałam od razu do niej wody, nalałam jakiś znaleziony w szafce lawendowy płyn do kąpieli i rozebrałam się. Spojrzałam na swoje nagie, posiniaczone ciało w lustrze i zaczęłam głośno płakać. Dlaczego to akurat ja mam takiego cholernego pecha w życiu? Czym takim sobie na to zawiniłam? Zadawałam sobie milion pytań, lecz na żadne nie znałam jakiejkolwiek odpowiedzi. Weszłam do wanny i od razu zamoczyłam swoje ciało w gorącej wodzie, gdzie doznałam delikatnej ulgi, ulgi na duszy. Położyłam się i oparłam głowę o podgłówek, ale poczułam silny ból i podniosłam się z powrotem do góry. Złapałam za bolące miejsce, znów krew. Zaczęłam krzyczeć, płakać. Pod drzwi od łazienki podbiegł przestraszony Michał.
- Nina? Co się stało? Nic ci nie jest? Żyjesz? Mogę wejść? – Zapytał cicho pod drzwiami
- Wejdź
Nie czekał na nic więcej tylko od razu wbiegł do łazienki i uklęknął pod wanna. Bez słowa przytulił mnie do siebie i szeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze. Nie chciałam nic więcej prócz czyjejś bliskości wiec od razu wtuliłam się w jego tors, już mokry od moich łez i mokrych włosów. Po 15 minutach siedzenia w ciszy, delikatnie mnie od siebie „ odczepił „ i wstał po apteczkę. Wziął wodę utleniona, gażę i bandaż, po czym delikatnie opatrzył ranę na mojej głowie, a gdy skończył delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
- Czekam na ciebie na dole z kolacją - wyszeptał cicho do ucha i wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi. Umyłam delikatnie ciało i wyszłam z wanny nie patrząc z lustro. Ubrałam się w szlafrok wiszący przy drzwiach i po cichu zeszłam na dół. W jadalni stal pięknie nakryty stół dla dwóch osób, który samoczynnie wywołał uśmiech na mojej twarzy, ale Michała nigdzie nie było. Podeszłam do stołu i zapaliłam świeczki, po czym odpaliłam papierosa, którego wcześniej włożyłam w kieszeń szlafroka i podeszłam do okna. Było już ciemno, ale mimo wszystko księżyc tak mocno świecił, że cały teren w koło był oświetlony jak za dnia. Patrzyłam w niedaleko od domku położone oczko wodne, w którym odbijało się światło księżyca, aż ktoś nie złapał mnie od tylu. Podskoczyłam i odwróciłam się szybko. Michał spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- nie pal, jeśli mogę cie o to prosić, dobrze? – Zapytał i spojrzał na mnie z troską
- pozwól mi, chociaż tego spalić, a nad reszta się zastanowię, dobrze?- Spojrzałam upewniając się, a mój towarzysz tylko delikatnie pokiwał głową i usiadł obok mnie na parapecie wpatrując się we mnie. Gdy zagasiłam już papierosa delikatnie złapał mnie za rękę i zaprowadził powoli do stołu gdzie odsunął mi krzesło i usiadł naprzeciwko mnie. Rzucił ciche „ smacznego, „ po czym zaczął jeść obserwując mnie kątem oka. Nie chciałam robić mu przykrości i mimo, że nie byłam głodna postanowiłam trochę zjeść. Gdy spróbowałam dania przyrządzonego przez Michała, stwierdziłam, ze jednak jestem bardzo głodna, i mniejsza polowe tego, co przyrządził zjadłam. Z czasem rozluźniła się także atmosfera, nerwy opadły i bardzo milo nam się ze sobą rozmawiało. Ale przerwał nam dźwięk nadchodzącego esemesa na telefon Michała. Wstał i podszedł do niego i powiedział, że Mateusz życzy nam milej zabawy, ale niestety nie dojedzie, bo musi jeszcze załatwić parę spraw związanych z moim mieszkaniem i bardzo mnie kocha.


______________________________________________________________________________

Zjebałam ;/ przepraszam.
Ale jest wena i obiecuje poprawę pod warunkiem, że znajdę tutaj więcej komentarzy niż 5 <3

i nadrobiłam prawie wszystkie zaległości na waszych blogach ;*

To następny kiedy ? <3
Bo już czeka na dodanie! :*

Brawo Jastrzębie !!! <3
3 miejsce w LM <3
Gratulację ! <3

6 komentarzy:

  1. Ciekawie sie dzieje :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe!!! Mam nadzieję że następny pojawi się szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ;d
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty mówisz?
    Świetny jest ;)
    Mam nadzieję, że Michał dobrze zaopiekuje się Niną i że z tego urazu głowy nic poważnego nie wyniknie...
    Nie ma to jak domek na odludziu, żeby odpocząć od wszystkiego :]
    Cieszę się, że wróciłaś :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń