Wyjechaliśmy z miasta i jechaliśmy przez wsie i różne inne
drogi, aż w końcu wjechaliśmy w las. Siedziałam cicho, już było mi wszystko obojętne,
co dalej się ze mną stanie. Krew przestała lecieć, tabletki przeciwbólowe
działały i na chwilę przestało wszystko boleć. Michał, co jakiś czas zerkał
nerwowo w tył, chyba obserwował czy nikt czasem za nami nie jedzie. Przez cała drogę
nie spojrzał na mnie ani razu. W końcu podjechaliśmy pod domek z bel
drewnianych. Rozejrzałam się w koło, było pusto, cicho. Jeśli ktoś tutaj
mieszka jest naprawdę w raju. Gdy samochód stanął kierowca spojrzał w końcu na mnie,
po czym złapał za rękę i delikatnie się uśmiechnął.
- Chodź tutaj będziesz bezpieczna. Później przyjedzie twój
brat. – Powiedział i spojrzał na mnie z troską – Przepraszam, że nie było mnie
przy Tobie – dodał, po czym spuścił głowę w dół
- Nie zawalaj sobie teraz tym głowy. – Odpowiedziałam sucho
i wyszłam z auta, po czym kierowca zrobił dokładnie to samo. Weszliśmy do
domku było nowocześnie urządzone, mimo, że z zewnątrz wygląda na opuszczone.
Rozejrzałam się w koło i spojrzałam na towarzysza.
- Łazienka tutaj jest chciałabym pójść się umyć. – Spojrzałam
na niego
- Tak, na górze drugie drzwi po lewej, zaś pierwsze to twój
pokój. – Odpowiedział patrząc na mnie –
chcesz coś? Do jedzenia, picia? Boli cię coś? – Spojrzał na mnie z
zaciekawieniem
- Odrobinę spokoju jakbym mogła prosić – odpowiedziałam i od
razu udałam się do łazienki, w której stała duża wanna. Nalałam od razu do niej
wody, nalałam jakiś znaleziony w szafce lawendowy płyn do kąpieli i rozebrałam
się. Spojrzałam na swoje nagie, posiniaczone ciało w lustrze i zaczęłam głośno
płakać. Dlaczego to akurat ja mam takiego cholernego pecha w życiu? Czym takim
sobie na to zawiniłam? Zadawałam sobie milion pytań, lecz na żadne nie znałam
jakiejkolwiek odpowiedzi. Weszłam do wanny i od razu zamoczyłam swoje ciało w gorącej
wodzie, gdzie doznałam delikatnej ulgi, ulgi na duszy. Położyłam się i oparłam głowę
o podgłówek, ale poczułam silny ból i podniosłam się z powrotem do góry. Złapałam
za bolące miejsce, znów krew. Zaczęłam krzyczeć, płakać. Pod drzwi od łazienki
podbiegł przestraszony Michał.
- Nina? Co się stało? Nic ci nie jest? Żyjesz? Mogę wejść? –
Zapytał cicho pod drzwiami
- Wejdź
Nie czekał na nic więcej tylko od razu wbiegł do łazienki i
uklęknął pod wanna. Bez słowa przytulił mnie do siebie i szeptał do ucha, że
wszystko będzie dobrze. Nie chciałam nic więcej prócz czyjejś bliskości wiec od
razu wtuliłam się w jego tors, już mokry od moich łez i mokrych włosów. Po 15
minutach siedzenia w ciszy, delikatnie mnie od siebie „ odczepił „ i wstał po
apteczkę. Wziął wodę utleniona, gażę i bandaż, po czym delikatnie opatrzył ranę
na mojej głowie, a gdy skończył delikatnie pocałował mnie w czubek głowy.
- Czekam na ciebie na dole z kolacją - wyszeptał cicho do
ucha i wyszedł z łazienki zamykając za sobą drzwi. Umyłam delikatnie ciało i wyszłam
z wanny nie patrząc z lustro. Ubrałam się w szlafrok wiszący przy drzwiach i po
cichu zeszłam na dół. W jadalni stal pięknie nakryty stół dla dwóch osób, który
samoczynnie wywołał uśmiech na mojej twarzy, ale Michała nigdzie nie było.
Podeszłam do stołu i zapaliłam świeczki, po czym odpaliłam papierosa, którego wcześniej włożyłam w kieszeń szlafroka i podeszłam do okna. Było już ciemno, ale mimo
wszystko księżyc tak mocno świecił, że cały teren w koło był oświetlony jak za
dnia. Patrzyłam w niedaleko od domku położone oczko wodne, w którym odbijało
się światło księżyca, aż ktoś nie złapał mnie od tylu. Podskoczyłam i
odwróciłam się szybko. Michał spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- nie pal, jeśli mogę cie o to prosić, dobrze? – Zapytał i
spojrzał na mnie z troską
- pozwól mi, chociaż tego spalić, a nad reszta się zastanowię,
dobrze?- Spojrzałam upewniając się, a mój towarzysz tylko delikatnie pokiwał
głową i usiadł obok mnie na parapecie wpatrując się we mnie. Gdy zagasiłam już
papierosa delikatnie złapał mnie za rękę i zaprowadził powoli do stołu gdzie
odsunął mi krzesło i usiadł naprzeciwko mnie. Rzucił ciche „ smacznego, „ po
czym zaczął jeść obserwując mnie kątem oka. Nie chciałam robić mu przykrości i
mimo, że nie byłam głodna postanowiłam trochę zjeść. Gdy spróbowałam dania
przyrządzonego przez Michała, stwierdziłam, ze jednak jestem bardzo głodna, i
mniejsza polowe tego, co przyrządził zjadłam. Z czasem rozluźniła się także atmosfera,
nerwy opadły i bardzo milo nam się ze sobą rozmawiało. Ale przerwał nam dźwięk
nadchodzącego esemesa na telefon Michała. Wstał i podszedł do niego i
powiedział, że Mateusz życzy nam milej zabawy, ale niestety nie dojedzie, bo
musi jeszcze załatwić parę spraw związanych z moim mieszkaniem i bardzo mnie
kocha.______________________________________________________________________________
Zjebałam ;/ przepraszam.
Ale jest wena i obiecuje poprawę pod warunkiem, że znajdę tutaj więcej komentarzy niż 5 <3
i nadrobiłam prawie wszystkie zaległości na waszych blogach ;*
To następny kiedy ? <3
Bo już czeka na dodanie! :*
Brawo Jastrzębie !!! <3
3 miejsce w LM <3
Gratulację ! <3
Super ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie sie dzieje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Czekamy na następny ;D
OdpowiedzUsuńCiekawe!!! Mam nadzieję że następny pojawi się szybko
OdpowiedzUsuńFajny ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Co Ty mówisz?
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ;)
Mam nadzieję, że Michał dobrze zaopiekuje się Niną i że z tego urazu głowy nic poważnego nie wyniknie...
Nie ma to jak domek na odludziu, żeby odpocząć od wszystkiego :]
Cieszę się, że wróciłaś :)
Pozdrawiam ;*