Jakiś czas
później.
- Misiek ja już
mam dosyć! – Mruczałam wchodząc po raz kolejny na 4 piętro z kolejnym kartonem.
- Skarbie to już
prawie koniec. Wyobraź sobie, że za chwilę będziesz miała ciszę i spokój –
zaśmiał się idąc za mną.
- Przestańcie już
mruczeć. To cholerstwo jest ciężkie. – Mruczał niezadowolony Mateusz.
- Oj no ja wiem,
że jesteś zły. – Zaśmiał się żartobliwie Kubiak.
- Dziwisz mi się?
– Zapytał rzucając się na kanapę w naszym nowym salonie.
- No w sumie nie.
Też chyba byłbym zły. Nie dosyć, że ci ją zabrałem to jeszcze ukradłem daleko
od Ciebie.
- Jakie daleko?
Nie zapominaj, że to Mateusz uciekł do Niemiec. – Wytknęłam bratu język.
Nasze życie z
dnia na dzień ulegało zmianom. Oboje robiliśmy wszystko, aby zawalczyć w końcu
o to co udało się nam naprawić. Wyprowadziliśmy się, zamieszkaliśmy ponownie
razem. Wszystko to przy naszych charakterach graniczyło cudem. Każda rozmowa
dotycząca tego kończyła się ogromną kłótnią. Nawet przy samym wyborze miasta
oraz głupiego wystroju łazienki potrafiliśmy obrzucać się wyzwiskami i różnymi
krzykami, które kończyły się nawet trzaśnięciem drzwiami frontowymi, ale chyba
nawet to się opłaciło. Daliśmy radę, teraz możemy cieszyć się dobrze podjętą decyzja.
Nasi przyjaciele dzielnie z nami wytrwali przysłuchując się tylko i wybierając
za nas niektóre rzeczy. Mateusz początkowo słysząc nasz pomysł wpadł w szał ale
po chwili przytulając się do mnie życzył nam szczęścia i powodzenia.
24 grudnia 2015
rok.
- Michał cholera
jasna spóźnimy się. Pośpiesz się w końcu! – Wrzeszczałam z korytarza czekając
na niego.
- ale gdzie są
kluczyki od samochodu?
- na komodzie
przy wazonie. Tam również leży i twój portfel. – Odpowiedziałam szybko wyprzedzając
jego następne pytanie.
Przybiegł szybko
w końcu ruszyliśmy w drogę do Poznania, do mojej mamy. W końcu postanowiliśmy z
Mateuszem i z nią, że zakopiemy ten kamień niezgody i damy sobie szanse na
naprawę wszystkich naszych błędów. Mają dojechać do nas również państwo
Ignaczakowie.
Podjeżdżając pod
dom mamy i Marka, jej partnera poziom mojej ekscytacji sięgnął najwyższego
poziomu. Aż mnie pośladki świerzbiły, żeby tylko jak najszybciej przywitać się
z nią. Ona również nie mogła się nas doczekać bo widząc nasze auto od razu
wybiegła na ganek i rzuciła się w nasze ramiona opuszczeniu samochodu. Jak się
okazało miałam rację. Spóźniliśmy się bo wszyscy już byli i czekali tylko na
nas. Wszyscy razem oczekiwaliśmy pierwszej gwiazdki, a gdy już ją ujrzeliśmy
podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do stołu. Po posiłku nadszedł czas
prezentów. To czego nie mogłam się doczekać najbardziej. Szybko podbiegłam do
Michała z prezentem i kazałam jak najszybciej otworzyć. On o dziwo powiedział
to samo. Wszyscy stwierdziliśmy, że zrobimy to razem. Reszta odliczała od 1 do
3 i po 3 mieliśmy otworzyć prezenty. Nasze miny wyglądały idealnie. W prezencie
od Michała znajdował się pierścionek zaręczynowy i karteczka z datą ustalonego
ślubu na 11 czerwca 2016 roku. Zaś w prezencie ode mnie na Michała czekał test
ciążowy. Rzuciliśmy się sobie oboje w ramiona. Pozwoliłam Michałowi umieścić pierścionek
na palcu i wszyscy rzucili się na nas składając gratulacje. Te święta
zapowiadały się ciekawe, oraz dalsza przyszłość po nich.
Wiem, nie wyszło mi to. Ale obiecuję, że w następnym wam to wszystko wynagrodzę :*